Wnętrza w stylu kolonialnym swoją historią sięgają XIX – wiecznych kolonii brytyjskich, kiedy to jedną czwartą ziemskiej populacji reprezentowali poddani królowej Wiktorii, a jej imperium rosło na potęgę. Nad mocarstwem, które swojego czasu zagarnęło Indie, Australię i sporą część Czarnego Lądu, nigdy nie zachodziło słońce i dosłownie, i w przenośni. Masowa pielgrzymka Brytyjczyków ogarnęła wszystkie strony świata. Dyrygowanie tak obszernymi połaciami wymagało od mieszkańców szekspirowskiej wyspy pewnych poświęceń. Kolonizatorzy zaczęli urządzać swoje domy w najodleglejszych częściach oswojonych przez siebie terenów, wykorzystując tubylcze materiały i warsztat lokalnych rzemieślników. W taki sposób powstała moda łącząca prerafaelicki styl wiktoriański i dalekosiężną egzotykę.
Źródło: froremont.ru
Źródło: www.lemondesurmesure.fr
Importowana klasyka i brytyjska egzotyka
Marcel Proust napisał kiedyś, że odkrywcza podróż nie polega na poszukiwaniu nowych lądów, ale na odkryciu nowego spojrzenia na te, które już znamy. I tak też stało się z angielskim stylem, który zakochał się w egzotycznych rytmach obcych kultur. Wnętrza w stylu kolonialnym mimo, że łączą dwa odległe światy, są bardzo wyraziste. Granicę między nimi zaciera natomiast pewien rodzaj magii.
Wnętrza w stylu kolonialnym – Afryka po angielsku
„Miałam farmę w Afryce u stóp gór Ngong” – tymi słowami zaczyna się autobiograficzna powieść Karen Blixen. Opisany w książce dom pisarki można podziwiać w obsypanej Oskarami ekranizacji Sydneya Pollacka „Pożegnanie z Afryką”. Ulokowany na kenijskim płaskowyżu „Bogani”- dom w lesie, wyrósł jakby na przekór otoczeniu. Jednak posiadłość w typowo angielskim stylu zaczęła zmieniać się wraz z biegiem akcji. Z czasem wystrój wzbogaciły obiekty afrykańskiej manufaktury przynoszone najczęściej przez gości, których gospodyni przyjmowała w jadalni bądź na werandzie. Tam odwiedzający mogli wygodnie rozsiąść się w bambusowych fotelach i napić się orzeźwiającej herbaty wprost z uroczych, porcelanowych filiżanek.
Ponad wystawność i bogactwo pisarka ceniła wygodę. Swoje wnętrza w stylu kolonialnym zaaranżowała tak, żeby przyjaciele, którzy przybyli na kilkumiesięczne safari, mieli szansę poczuć lokalny klimat oraz namiastkę cywilizacji.
Scenograf Steven Grimes, po rocznym pobycie na Czarnym Lądzie, stworzył idealną replikę domu Blixen. W miejscowości Karen – nazwanej na cześć pisarki- znalazł budynek, który stał się punktem wyjścia do budowy posiadłości. W trakcie realizacji okazało się, że dom należał niegdyś do pierwszego prezydenta Kenii.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.