W Warszawie powstała niedawno Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu, która działa już pełną parą, pomimo, że w Stolicy istnieje przecież Politechnika o ugruntowanej renomie. Metodologia nauczania w SPWiD wyróżnia się jednak przede wszystkim tym, że w jej programie przewidziano naprawdę sporo pracy na żywym organizmie. Uczestnicy kursu wiele uczą się wprost na placu budowy. Podglądają ‘w realu’ jak naprawdę tworzy się wyjątkowe wnętrza. Większość adeptów Szkoły nigdy nie doświadczyła jeszcze pracy przy konkretnych realizacjach, choć bardzo tego potrzebowała i nie miała do tej pory okazji pracować z wykonawcami. Założycielka Szkoły Produkcji Wnętrz i Designu – Dominika Rostocka przyznaje, że nadzór autorski na budowach pochłania jej równie dużo czasu, co praca przy stole projektowym. Może nawet więcej. Pracuje wyłącznie ze sprawdzonymi ludźmi, których w ciągu kilkunastu minionych lat wybrała sobie na partnerów w sztuce projektowania wnętrz. W 2018 roku obchodzić będzie jubileusz 20-lecia swojej pracy zawodowej.
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Mentorka Szkoły mocno podkreśla, że projektowanie pięknych wnętrz jest sztuką interdyscyplinarną, wymagającą nie tylko intuicji, ale też doświadczenia, łączenia wiedzy z zakresu nauk ścisłych i humanistycznych. Właśnie dlatego stara się pokazać swoim podopiecznym całą złożoność zawodu i zwyczajnie – dobrze ich nakierunkować. Ambicją Dominiki Rostockiej jest nie tylko prezentowanie studentom aspektów praktycznych pracy projektanta wnętrz, ale też inspirowanie ich do ciągłego rozwoju, do prowadzenia własnych poszukiwań, śledzenia aktualnych tendencji materiałowych i dekoratorskich, do ciągłego pogłębiania wiedzy:
W programie nauczania SPWiD przewidziano czas na kompletne przeanalizowanie procesu projektowania i wykończenia apartamentu. Opowiadamy o każdej instalacji, ważnych aspektach dla poszczególnych etapów wykończenia oraz zapoznajemy studentów z różnymi grupami materiałów oraz z nowymi technologiami dla domu.
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Trzon Szkoleniowców Szkoły Produkcji Wnętrz i Designu stanowią eksperci, których biogramy zaimponowałyby niejednemu „śmiertelnikowi”, ale nie tylko oni. W języku angielskim, zapewne nie bez kozery, rdzeń słowa rzemieślnik – artisan – znaczy dokładnie tyle, co sztuka – art. Zapewne także z tej przyczyny nauczycielami w szkole Dominiki Rostockiej będą również wybitni rzemieślnicy, co sama wyjaśnia tak:
Obecnie pracuję nad pewną realizacją we Francji, gdzie w szczególnie piękny sposób odczuwam, z jak z ogromnym szacunkiem – czułością niemal, traktuje się tam ręczną pracę. Francuzi – tak, jak Włosi –mają swoje manufaktury, w których mistrzowie są ‘bogami’. W tym sensie, że docenia ich całe środowisko. U nas często nadal liczy się przebicie cenowe albo to, kto zrobi lepszy marketing. A przecież powinna liczyć się dobra, profesjonalna robota. Cóż … prawdziwi mistrzowie bywają jednak niezwykle subtelni, skromni. Nie potrafią głośno „trzepotać skrzydłami”, tylko solennie pracują. Robią i cały czas będą robić swoje. Właśnie ci najlepsi, którzy niekoniecznie są ‘showmanami’, są najcenniejsi i trafiają do mnie, do Szkoły jako nauczyciele. Takie osobowości staram się wyławiać. Warto przecież zwrócić uwagę na ich warsztat, fachowość, często nawet niebywały kunszt. Warto, żeby taka osoba się pokazała i przekazywała swoją wiedzę dalej. Takie perełki chciałabym zapraszać do Szkoły Produkcji Wnętrz i Designu. I stale mam je na oku.
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Pracując w zawodzie architekta miałam do czynienia z wieloma firmami, spotkałam na tej drodze mnóstwo osób i chcę powiedzieć, że to się naprawdę czuje, czy ktoś jest autentycznym pasjonatem i wie, „o co chodzi” czy tylko stwarza pozory. Pasjonatów jest na szczęście wielu. Jestem przekonana, że tych, którzy mają fach w ręku, tych którzy naprawdę wyjątkowo opanowali swoje rzemiosło – np. wspaniale pracują z drewnem – powinno się na rękach nosić. Bardzo brakuje cechów, nie szkoli się Czeladników, nie przekazuje się wiedzy następcom, wciąż wydłuża się lista zanikających zawodów … Darzę ogromnym szacunkiem wszystkich, którym udało się w Polsce pieczołowicie wypracować własną markę. Zwłaszcza na początku, tuż po transformacji ustrojowej, kiedy ten przysłowiowy ugór naprawdę trzeba było uprawiać w pocie czoła. Ludzie, którzy dziś zarządzają sprawną firmą świadczącą usługi na najwyższym poziomie – najlepsi w swojej branży – to zapewne w dużej mierze samouki. Nie szkolono ich, nikt im nie dał dobrych maszyn. Wszystko musieli wypracować sami.
Za niezwykle ważny aspekt, oprócz praktyki, uznaję też sam dialog: architekt – wykonawca. W Polsce jeszcze nie umiemy się dobrze komunikować. Nie umiemy ze sobą rozmawiać, wstydzimy się prosić o radę czy o pomoc, nawet wtedy, kiedy jej potrzebujemy. Uważam więc, że pierwszym sukcesem Szkoły Produkcji Wnętrz i Designu jest to, że po jej ukończeniu Ci młodzi ludzie zupełnie inaczej postrzegają samych siebie. Jako pierwszą zasadę w Szkole komunikuję to, że wszyscy jesteśmy kolegami. Pracujemy w wielkim, fantastycznym zawodzie – zawodzie architekta, który powinien nasze działania spajać, a nie odgradzać nas od siebie. Tymczasem dziś każdy się zasłania, nie dzieli się wiedzą z obawy przed konkurencją. No i co z tego, że zostaniesz podrobiony? Skoro ktoś chce robić kopie, to znaczy tylko tyle, że jesteś dobry! Z drugiej strony – wydaje mi się, że w końcu nastał czas, w którym ‘podróby’ zaczynają się kończyć. Świat nareszcie się trochę przejadł imitacjami. Za to pojawiają się nowe, ciekawe wzory. Przecież lepiej inwestować w dobry design i w rozwój wzornictwa, niż w kopiowanie. Według mnie następuje wielki come back Art déco, we współczesnej odsłonie. Wraca się do tego, żeby dbać o nowe detale. Swoje własne. Pracując z klientami, staram się to tłumaczyć i okazuje się, że większość inwestorów chciałaby, żebym zrobiła coś specjalnie dla nich – zupełnie oryginalny, autorski projekt. Wybierają, np. jedną lampę, o której wiadomo, że występuje tylko w tym jednym egzemplarzu, że ich więcej nie będzie. To wydaje mi się ciekawym kierunkiem i staram się iść w tę właśnie stronę. Aktualnie pracuję też nad swoją pierwszą kompletną kolekcją.
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Fot. Szkoła Produkcji Wnętrz i Designu
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.