Sauna japońska na „kamiennym łożu” – bo to właśnie oznacza termin ganbanyoku – ogrzewa ciało aż trzy razy efektywniej, niż konwencjonalna. Ciepło promieniujące z dalekiej podczerwieni emitowanej w trakcie zabiegów ganbanyoku jest też o wiele skuteczniejsze w redukowaniu cellulitu. Rozchodzi się powoli, od spodu, dlatego odczucia są zupełnie inne, niż w saunie, jaką znamy. Ciało pozostaje rozgrzane jeszcze kilka godzin po rytuale (temperatura wzrasta o ok. 1º C). To jak relaksująca kąpiel bez użycia wody. Jesienią i zimą ciepłe kamienie wprowadzą nas w istny błogostan. Ganbanyoku to jedna z najstarszych, najbardziej naturalnych metod detoksykacji i niwelowania poziomu stresu. W Japonii polegiwanie na kamiennych łożach jest popularną metodą leczniczą już od wielu pokoleń. Kamień o szczególnej mocy oraz udokumentowanych zdolnościach do naturalnej emisji podczerwieni i cząstek o ujemnym ładunku elektrycznym, to czarna krzemionka z wyspy Hokkaido. Rzadki, tajemniczy minerał pochodzi z czasów, kiedy … na Ziemi powstawało życie.
Detox bez chemii
Sauna japońska aktywizuje metabolizm, a zatem wspomaga redukcję wagi. Jest korzystna szczególnie dla osób, które ćwiczą za mało, albo wcale. W ciągu godzinnego zabiegu ganbanyoku można spalić od 700 do 1 500 kalorii (to kwestia osobnicza). W temperaturze powyżej 38º C tłuszcz staje się częściowo rozpuszczalny w wodzie, przez co można go wypocić, razem z nagromadzonymi w ciele metalami ciężkimi i toksynami, których inaczej nie bardzo jest jak się pozbyć. Do rozbijania molekuł wody na mniejsze cząstki przyczyniają się jony ujemne emitowane przez kamienne łóżka. Daleka podczerwień wywołuje natomiast efekt podobny do wibracji. Zapobiega to ponownej agregacji wody w większe struktury i dzięki temu cała powierzchnia skóry może swobodnie „oddychać”, przez najmniejsze nawet pory. A mówiąc wprost: może się naprawdę skutecznie wypocić. P.S. Czy wiedzieliście, że trudności w redukcji masy ciała często wiążą się właśnie z chemicznym zanieczyszczeniem organizmu?
Kamienna kąpiel koi i goi
Zabiegi Spa wykorzystujące dobroczynne działanie czarnej krzemionki upiększają i skutecznie odprężają, przez co podnoszą nawet jakość naszego snu. Sauna japońska rozszerza naczynia włosowate, doprowadzając do komórek znacznie więcej tlenu. Przez to są one lepiej odżywione i szybciej się regenerują. Detoksykacja, odżywienie i odmłodzenie na poziomie komórkowym sprawiają, że skóra po ganbanyoku staje się rozświetlona, a włosy jedwabiste. W trakcie zabiegu, sebum produkowane przez gruczoły łojowe zmiękcza skórę i włosy, zapewniając im naturalną ochronę. Dlatego prysznic bierze się nie wcześniej, niż po upływie 2 godzin, żeby tego „płaszcza” nie niszczyć. Mechanizm działa też zbawiennie w przypadku borykania się z trądzikiem, egzemą, czy łuszczycą. Pobudzone krążenie sprzyja pracy fibroblastów, tak więc tkanki uszkodzone po skaleczeniach, oparzeniach, czy innych problemach skórnych po prostu szybciej się goją.
Dla kosmonautów i zwykłych śmiertelników
Podczerwień stymuluje produkcję białych krwinek (przez szpik kostny) oraz niszczących komórki obce limfocytów T (przez naszą grasicę). Wysokie stężenie ujemnie naładowanych cząstek sprzyja zaś produkcji globulin, które również odpowiadają za odporność. Uruchamia to wrodzone funkcje samo-uzdrawiające, pomagając ciału obronić się przed patogenami, bakteriami i wirusami. Jeśli czujecie wczesne symptomy nadchodzącego przeziębienia, warto udać się do sauny japońskiej, by pobudzić działanie układu immunologicznego. Ponadto, ganbanyoku reguluje tętno i obniża ciśnienie tętnicze. Jedno z badań przeprowadzonych przez NASA doprowadziło do wniosków, że stymulacja układu krążenia za pomocą dalekiej podczerwieni byłaby idealnym sposobem na utrzymanie astronautów w lepszej kondycji. Przebywając w stanie nieważkości (w trakcie długich lotów kosmicznych) są bowiem narażeni na osłabienie kości i zanik mięśni. Większość rozregulowanych układów powraca do normy w ciągu kilku tygodni od lądowania na Ziemi, jednak układ kostno-mięśniowy potrzebuje na to znacznie więcej czasu. Podobnie eksploatują swoje ciała sportowcy (często nawet do granic możliwości), nagminnie doprowadzając do tzw. zakwasów, co skutkuje min. sztywnością i bólem. Im także upragnioną ulgę przynosi podczerwień, łagodnie metabolizując nadmiar kwasu mlekowego w mięśniach.
Japoński sekret
Polecamy spróbować dobrodziejstwa japońskiej sauny, choćby dla powrotu do formy po zarwanej nocy, dla odstresowania się po tygodniu ciężkiej pracy, czy zwyczajnie po to, by zafundować ciału regenerujący zastrzyk, a skórze przydać blasku. Znawcy radzą zacząć od leżenia na brzuchu (by wysłać impuls do „autonaprawy” od rdzenia) i po około kwadransie przewrócić się na plecy. 90-minutowy seans pozwala na – przynajmniej – trzy cykle pocenia się i chłodzenia. Dla zapewnienia maksymalnego komfortu, kamień ogrzewa się tylko do temperatury ok. 42º C, przy zachowaniu ok. 60% wilgotności. I choć w trakcie zabiegu ganbanyoku będziemy się pocić bardziej, niż w „normalnej” saunie – ba! – nawet bardziej, niż w łaźni parowej, to w japońskiej nie odczujemy przykrego zapachu, słonawego posmaku, ani lepkości potu. Japończycy nazywają ten pot … perłowym!
Sauna japońska – naturalny anty-depresant
Udowodniono, że podwyższone stężenie jonów ujemnych niweluje skutki jesienno-zimowej depresji (SAD – Seasonal Affective Depression), zupełnie tak samo, jak Prozac! Z tym, że … bez skutków ubocznych. I to jest argument, dla którego „ludy” Europy północno-wschodniej powinny saunę japońską pokochać! Kamienne łoża można instalować w przestrzeniach prywatnych i komercyjnych, w obiektach sportowych, centrach rehabilitacji i w salonach piękności. Już nie możemy się doczekać ich upowszechnienia w Polsce, a Wy?
zdjęcia: Tech Innovations
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.