Paulo Coelho pisał, że światło dociera do wnętrza domu przez okna otwarte na oścież. Szczera prawda, niestety o zmroku może być gorzej. Kiedy na arenie dziejów pojawił się Edison i zaprosił elektryczność do domów problem został rozwiązany. Żarówki zastąpiły świece, a projektowanie lamp zaczęło zakrawać na sztukę wysoką.
Na nóżce i bez, wiszące, leżące, nawet pełzające. Niektóre mają bujne czerepy, inne gołą główkę. Jedne cofają się w przeszłość, drugie przepowiadają przyszłość. Lampy robią spektakularną furorę na designerskiej arenie, niezmiennie od paru ładnych dekad projektanci dwoją się, żeby zaskoczenie nie schodziło z twarzy publiki.
O przytulnym wyglądzie domu nie decyduje jedynie kolorystyka ścian i otoczenie pięknych mebli. Bez odpowiedniej dawki światła, żadne wnętrze nie zrobi większego wrażenia. Z lampą jest jak z sukienką. Źle dobrana potrafi podkreślić mankamenty, skrojona wzorowo, zamaskuje niemile widziane usterki.
W nowoczesnym salonie odnajdą się lampy wiszące z wymyślną oprawą, tradycyjny styl zadowolą latarenki zdobione witrażami pamiętającymi secesję. Część stołową godnie zaprezentuje szklany plafon, a łazience na pewno spodobają się stylowe kinkiety. W sypialni ważna jest nastrojowość, więc światło powinno być łagodne. Girlanda z cottonballs pomoże osiągnąć taki efekt.
Czy już zdecydowałeś jakie oświetlenie będzie przyświecać Twojemu wnętrzu?
Znajdź nas: