Szkło bezołowiowe jeszcze nie tak dawno temu wydawało się być pomysłem – fanaberią. Wielbiciele win i whiskey wzruszali ramionami z czymś w rodzaju politowania, by dalej rozkoszować się trunkami ze swoich wymyślnych i może nawet czasem przesadnie zdobionych kryształowych karafek i kieliszków, które mogą budzić skojarzenia z reliktami minionej epoki i jej specyficzną stylistyką. Tymczasem okazuje się jednak, że pomysł na szkło bezołowiowe jest koncepcją jak najbardziej trafioną. W związku z tłumaczeniami wielu naukowców, że obecny w krysztale ołów może być szkodliwy dla ludzi szczególnie w zetknięciu z alkoholem, coraz większa liczba szanujących się producentów szkła odchodzi od dawnych przyzwyczajeń, by zainwestować w to, co nowe i dobre. Władze pewnych państw poszły o krok dalej: w niektórych stanach Ameryki Północnej w ogóle nie można już sprzedawać jakichkolwiek pojemników zawierających ołów. Wprowadzenie takiego zakazu rozważa też Unia Europejska. Nasuwa się więc pytanie, po co tworzyć coś, co jest nie tylko passe, ale i potencjalnie niebezpieczne?
Duńska firma Rosendahl jest jedną z tych marek, które całkiem słusznie uważa, że nie ma po co takich rzeczy tworzyć, dlatego też stawia na przyszłość, którą w wypadku naczyń jak najbardziej stanowi szkło bezołowiowe. Firma ta od samego początku istnienia znana jest z innowacyjnych rozwiązań. Nic więc dziwnego, że zainteresowało ją właśnie szkło bezołowiowe, które jest tak bardzo pożądane ostatnimi czasy. Projektanci Rosendahl na każdym kroku robią wszystko, by jak najdalej odchodzić od także już niemodnego barokowego przerostu formy nad treścią, jaki niestety jeszcze można gdzieniegdzie zaobserwować. Nie oznacza to jednakże zabrania wszystkiego i dania niczego. Minimalizm w rozumieniu skandynawskim wprowadza do kuchni i jadalni delikatność i ciepło, które przejawia się w umiłowaniu do łagodnych i subtelnych kształtów. To tak, jakby postawić na stole naczyniowy ekwiwalent Audrey Hepburn, podczas gdy wszyscy inni próbują zabłysnąć niesmacznym blichtrem. To wpuszczanie do domu powiewu prestiżu i świeżości.
Wyjątkowość duńskiego designu polega na tym, że obcując z jego pięknymi wytworami, nie ma się wrażenia, że w wylądowało się w wizji przyszłości rodem z lat sześćdziesiątych. Cały urok tkwi w prostocie i praktyczności zastosowanych rozwiązań, których sens zdecydowanie odczuwa się w codziennym użytkowaniu. Szkło bezołowiowe, choć proste, w wydaniu Rosendahl zdecydowanie jest synonimem elegancji. Jego trwałość i uniwersalność sprawiają, że jest ono jak najbardziej grzechu warte. Bez wątpienia najnowsza linia zaprezentowana przez Rosendahl trafi do kuchni, jadalni oraz serc miłośników niewymuszonego luksusu, który broni się sam. Zasada im mniej, tym lepiej rewelacyjnie sprawdza się w wypadku ich projektów, która w rękach skandynawskich projektantów absolutnie nie jest pustym hasłem. Naczynia Rosendahl są tego jak najbardziej namacalnym dowodem. Firma po raz kolejny dowodzi, co znaczy uniwersalność na najwyższym poziomie.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.